Skocz do zawartości

Festung Breslau - ostatni parlamentariusz


LEWY

Rekomendowane odpowiedzi

To nie jest mój" temat, bo nie tą twierdzą się zajmuję. Wiem jednak, że zagląda tu wiele osób z samego Wrocławia lub interesujących się losami tego miasta w 1945 roku. Poza tym to intrygująca historia i dlatego postanowiłem napisać. Może ktoś wie więcej niż ja i wyjaśni to wszystko...

Trafiłem wczoraj na artykuł z niemieckiej gazety, a właściwie nekrolog, zatytułowany Der letzte Parlamentar der Festung Breslau ist tot. Artur Grossmann aus Glogau starb in Cottbus". Dla nieznających języka - Ostatni parlamentariusz Festung Breslau nie żyje. Artur Grossmann z Głogowa zmarł w Cottbus".

Wyżej wymieniony człowiek zmarł 24 czerwca 2004, natomiast wspomnienie o nim ukazało się we wrześniu tego samego roku. Artur Grossmann urodził się w Głogowie w 1918, tu spędził lata młodzieńcze i zdobywał wykształcenie. Jeszcze przed wojną służył w 51 Infanterie-Regiment w Legnicy.

Brał udział w kampanii wrześniowej, a także w walkach we Francji oraz w ZSRR. Trzykrotnie ranny, leczył rany najpierw w Strassburgu, a potem w Bolesławcu na Dolnym Śląsku. W styczniu 1945 powołano go do służby ponownie w Legnicy. Pod koniec miesiąca trafił jednak do Festung Breslau, do Festungsregiment Schulz der 609 Division" i tam, już jako porucznik walczył aż do samego końca obrony miasta.

6 maja 1945 załoga twierdzy wysłała 4 parlametariuszy do Rosjan. Byli nimi dwaj oficerowie, tłumacz oraz żołnierz, który niósł białą flagę. Oficerami byli właśnie wspomniany Artur Grossmann oraz kapitan Herbert van Burck. Nazwisk pozostałych żołnierzy autor artykułu nie podaje.

Zgodnie z tekstem, w drodze powrotnej kommando" wlazło na niemiecką minę. Tłumacz wkrótce zmarł w wyniku odniesionych ran, Burck był ciężko ranny, Grossmanna miał mniejsze obrażenia. Kapitan Burck zmarł w niewoli 1 lutego 1946 roku, zaś porucznik Grossmann spędził 4 i pół roku w ZSRR jako jeniec wojenny...

Proszę mi powiedzieć. Czy naprawdę tak było? Pytam, bo ta wersja nie zgadza się mocno z kilkoma innymi. Źródła, które naprędce przejrzałem (książki, strony internetowe), wspominają o 3 parlamentariuszach, powtarza się nawet nazwisko Burck, ale o Grossmannie nie ma ani słowa. Jest za to wymieniany pułkowniek Tiesler, o którym znowu nie ma mowy w cytowanym przeze mnie artykule. Może nie trafiłem na wiarygodne źródła? Może ktoś z Was ma dokładniejsze informacje? Proszę o odpowiedź.

pozdrawiam

LEWY
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 63
  • Created
  • Ostatniej odpowiedzi
Witam.
Moje źródła" również potwierdzają wersję trzech parlamentariuszy - dwóch oficerów (kpt. van Bűrck i zastępca dowódcy wierdzy" płk Tiesler) + tłumacz. I raczej ta opcja jest prawdziwa.
Wersja z Grossmannem i czterema parlamentariuszami, moim zdaniem, jest fałszywa.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdjęcia bardzo ciekawe. Z pierwszych od góry, moim zdaniem, wynika, że było 4 parlamentarzystów. Trudno to jednak stwierdzić na 1000 procent, bo fotki są nieco rozmazane, poza tym robione z dużej odległości, przez co nie wiadomo kto jest kim...

We wspomnianym przeze mnie artykule-nekrologu" jest wzmianka o tym, że porucznik Grossmann był w kontakcie z polskimi historykami, między innymi z Karolem Jońcą, współautorem Upadku Festung Breslau" (wraz z Alfredem Koniecznym). Nie wiem w jakich latach zostały nawiązane te stosunki, ale jestem bardzo zdziwiony brakiem Grossmanna w tak wielu źródłach. Poszperam dziś w Upadku", może coś tam jednak znajdę. Majewski milczy na ten temat...

Czy wersja z Grossmannem jest fałszywa? Nie wyciągałbym zbyt pochopnych wniosków. Wątpię, żeby ów człowiek wymyślił ot tak sobie, że był jednym z parlamentariuszy konającej twierdzy i przez 60 lat nie znalazł się nikt kto by go zdemaskował...

Zapytałbym raczej jakie jest pochodzenie wersji powszechnie znanej, czyli 3 parlamentariuszy? I skąd w niej pułkownik Tiesler?

pozdrowienia

LEWY

p.s.

Będę wieczorem w domu, podeślę na forum fragment artykułu i zdjęcie Grossmanna.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

And-Andrzej, nie mam nic przeciwko:) Korzystałem kiedyś z materiałów z tej strony, więc jest okazja do rewanżu:) Wieczorem wkleję cały artykuł, bo to był tylko niewielki fragment.

Pojawiły się nowe okoliczności w całej sprawie. Wprawdzie we wspomnieniach Peukerta nie ma o parlamentariuszach ani słowa, tak samo jak i w Bitwie o Wrocław" Majewskiego, to jednak ten ostatni dał promyk nadziei:) W jego pracy Wrocław - godzina zero" sprawa okoliczności rozmów kapitulacyjnych jest dość szeroko omówiona, m.in. w relacji radzieckiego oficera. Nazwisko Grossmanna nie pada tam ani razu, ale za to w opisie do jednej z fotografii Grossmann już występuje!!! Postaram się zeskanować to dzisiaj i zamieścić w kolejnym odcinku"...

Jak więc było? Van Burck, Grossmann, Tiesler, tłumacz i żołnierz z białą flagą? To już pięciu. Van Burck występuje w każdej relacji, Grossmann jest na zdjęciach. Tiesler zostaje zatem bez alibi?

Zna ktoś wyjaśnienie?

LEWY
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gazetka nazywa się Neuer Glogauer Anzeiger" i jest wydawana przez Glogauer Heimatbund z Hannoveru. Artykuł ukazał się we wrześniu 2004 roku, czyli był numerem 9, bo to miesięcznik. Bardzo rzadko piszą o Wrocławiu, tu poczyniono wyjątek, bo Grossmann urodził się w Głogowie.

pozdrowienia z Głogowa

LEWY
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie zapytania: I skąd w niej pułkownik Tiesler?". Nazwisko to podaje Ryszard Majewski w książce Wrocław - godzina zero", Wrocław 1985, str. 190, wymieniając skład parlamentariuszy niemieckich.
Wspommina też o trzech ze strony radzieckiej (mjr Jachiajew, asystent i tłumacz) - to tłumaczyłby dlaczego na jednym ze zdjęć jest 6 osób: 3 + 3, a nie 2 + 4.

Powracając do artykułu mówiącego o czterech parlamentariuszch. Można założyć, iż popełnia on błąd pisząc o dodatkowym" żołnierzu niosącym białą flagę - owym żołnierzem mógł być tłumacz. Ograniczyłoby to wtedy stronę niemiecką do trzech osób czyli tak jak chce większość źródeł. Jest to najsensowniejsze wytłumaczenie pojawienia się czwartej osoby.

Kwestią wartą wyjaśnienia pozostaje skład oficerów ze strony niemieckiej: van Bűrck + Tiesler, czy też van Bűrck + Grossmann?

Jak było naprawdę?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Naja, właśnie w tym jest cały problem, że w żadnym z tekstów, z którymi się zapoznałem (Peukert, Dolata, Konieczny, Jońca, Majewski) nie ma ani słowa o Grossmannie. Nazwisko Tieslera podaje właściwie tylko Majewski we Wrocław - godzina zero" (1985), ale też u tego samego Majewskiego i w tej samej książce, ale już z 2000 roku pojawia się zdjęcie z Grossmannem jako uczestnikiem rozmów kapitulacyjnych. Jak na razie jest to jedyne, choć raczej mocne, potwierdzenie wersji z ekrologu".

Tłumaczenie z czwartym żołnierzem, którego jakoby nie było jest, według mnie, mocno naciągane. Mogło tak być, ale też wcale tak mogło nie być. Zakładam, że autor nekrologu znał Grossmanna osobiście i rozmawiał z nim na ten temat, a znowu nie wierzę, żeby Grossmann, jako bezpośredni uczestnikowi tych wydarzeń, pomylił tłumacza z żołnierzem, który niósł flagę. Pewnie, że to tylko moje rozważania, ale...

Znalazłem też coś, co jest moim zdaniem również mocno zastanawiające. Jeżeli na zamieszczonym wcześniej zdjęciu widać Grossmanna i Van Burcka, to kim są panowie ze zdjęcia obok?

Znalazłem tą fotkę na stronie wroclaw.hydral.com.pl i przedstawia ona parlamentariuszy zawiązujących sobie oczy przed drogą na radzieckie pozycje.

Proszę przyjrzyj się dobrze i znajdź różnice w nakryciach głowy oficerów niemieckich na obu fotografiach...

pozdrawiam

LEWY

p.s.

Jak wspomniane wydarzenia opisane są w So kampfte Breslau" albo w Breslauer Apokalypse"? Może ktoś pomóc?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapomniałem wspomnieć o płaszczu Van Burcka. Oficerowie z drugiego zdjęcia mają na sobie mundury i są bez dodatkowych okryć wierzchnich. Zresztą na marginesie, jak na początek maja to Van Burck i tak jest ciepło ubrany...

LEWY
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

była to pierwsza rozmowa kapitulacyjna - poproszono o zawieszenie broni i termin nastepnych rozmów . Tiesler jako zast.komendanta nie musiał brać w nich udziału a mógł wysłać czterech parlamentariuszy aby przygotowli następne spotkanie z kimś ze strony rosyjskiej równego mu co najmiej funkcją
- to tylko moje domysły
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę się mylić, ale wydaje mi się, iż na zamieszczonej fotce, osobą po prawej stronie zawiązującą oczy jest Grossman (!) - wnioskuję tak po rysach twarzy. Oficera po lewej nie potrafię rozszyfrować, ale jego nakrycie głowy różni się od nakrycia van Bűrcka ze wcześniejszej fotki. Potwierdziłoby to Twoją wersję o czterech parlamentariuszach.

Po głębszej analizie zdjęć zaczynam się zastanawiać, czy obie fotografie przedstawiają to samo spotkanie kapitulacyjne"? I czy ową ierozpoznawalną" osobą nie jest van Bűrck? - podobne podbródki na obu zdjęciach, ale może dopatruję się czegoś czego nie ma... Jest już zresztą późno :-)

Pozdrawiam
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, dorzucę swoje trzy grosze po obejrzeniu fotek.

Na zdjęciach widać czterech (nie trzech) żołnierzy niemieckich - trzech oficerów i sierżanta z flagą.
Oficerowie zdejmujący opaski to, raczej, ci sami, którzy wychodzą z budynku.

Pierwszy z oficerów ma na sobie bluzę M36 i schirmmutze bez wzmocnienia (amerykanie mówią na to crusher) z jakimś ciemnym waffenfarbe - służby medyczne? Artyleria? Może saper? Nie widać za bardzo naramiennika, aczkolwiek wygląda mi on raczej na sznurki młodszego oficera, niż na plecionkę starszego.

Drugi oficer - ten, którego podpis w książce wskazuje jako Grossmanna. Bluza m43 lub m44. Nie widać dołu bluzy, ale wyraźnie ciemniejszy odcień wskazywałby na m44. Zgadzałoby się, skoro wiemy, że Grossmann wrócił do służby w 1945 po długim leczeniu. Wydaje mi się, że na naramienniku widać jeden gwóźdź - zatem oberleutnant, porucznik. Jasne waffenfarbe na czapce - piechota, może łączność. I jeszcze ciekawostka. Na zdjęciu przed budynkiem obaj oficerowie mają EK, których specjalnie nie widać na fotce ze ściąganymi opaskami. Facet w ciemnej bluzie ma tutaj coś na kieszeni, ale w mało krzyżowym" kształcie - odznaczenie za rany?

Trzeci oficer - ten w feldmutze i w płaszczu (potem bez, przy samochodzie). Też kiepsko widać naramiennik, ale też bardziej sznurki, niż plecionka.

Wreszcie chciałbym zwrócić uwagę na jeden szczegół - przez drzwi pierwszy przechodzi wyższy rangą. Zwróćcie uwagę, w jakiej kolejności oficerowie wychodzą z budynku.
Osobiście stawiałbym tak: facet w jasnej bluzie to kapitan van Burck, ten w ciemnej to Grossmann, w płaszczu tłumacz w stopniu podporucznika.
Co o tym myślicie?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie,

Pozwoliłem sobie zeskanować kolejne zdjęcie z książki Majewskiego Wrocław - godzina zero" (wznowienie z 2000). Podpis pod nim brzmi:

Pierwsze spotkanie parlamentariuszy radzieckich i niemieckich. Skrzyżowanie ulic Lwowskiej i Powstańców Śląskich".

Wykadrowałem jedynie postacie bez dramatycznej scenerii zniszczonego miasta i trochę je powiększyłem. Wyraźnie widać 6 osób i wg mnie nie ma żadnych wątpliwości, że jest to trzech Rosjan i trzech Niemców. Układ na zdjęciu jest nawet dość symetryczny - Rosjanie z przodu, Niemcy z tyłu, bądź też Rosjanie od lewej, Niemcy za nimi.

Ze strony Rosjan sytuacja jest prosta. Są nimi: major Omar A. Jachajew, towarzyszący mu asystent w stopniu porucznika oraz tłumacz. Tylu także widać na zdjęciu.

Ale z Niemcami nie jest już tak kolorowo". Po pierwsze według artykułu-nekrologu" powinno być ich czterech, czyli jednego brakuje. Po drugie, oficerów miało być dwóch, a tymczasem każdy z idących jest oficerem, więc jest jednego za dużo. Nawet jeśli przyjmiemy, że to Van Burck, Tiesler i Grossmann (3 oficerów), to gdzie jest tłumacz oraz żołnierz niosący białą flagę? O nich także wspomina artykuł, czyli dwóch brakuje.

Popatrzmy dalej. Znamy już tych Niemców z widzenia. Pierwszy z prawej to oficer w charakterystycznym płaszczu i feldmutze, czyli wg wcześniejszego zdjęcia kapitan Van Burck. To on niesie białą flagę, choć jest ona już zwinięta. Dwaj pozostali to oficerowie z drugiego zdjęcia, czyli ci, którzy zakładają/ściągają opaski z oczu.

Pierwszy kontakt został nawiązany, cała grupa udaje się na Kamienną 46 celem spisania warunków kapitulacji...

LEWY

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I teraz dalej. Z kapitalnej składanki wykonanej przez POLI, widać, że początkowo Niemcy nie mieli zawiązanych oczu i swobodnie szli z Rosjanami przez miasto. I tu szczere słowa uznania dla kolegi Retimnona za zwrócenie uwagi na fakt, że wyżsi stopniem idą pierwsi. Nie wpadłem na to wcześniej, a to bardzo cenna wskazówka.

Proszę popatrzeć na tych kilka pierwszych zdjęć. Przodem maszerują dwaj oficerowie ze zdjęcia z opaskami. Natomiast oficer w charakterystycznym płaszczu, podobno Van Burck, jest w ogóle niewidoczny, czyli trzyma się z tyłu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dalej to samo, przodem radziecki parlamentariusz, z tyłu dwóch niemieckich oficerów.

Jeżeli zgodzimy się z wersją Majewskiego, że ten w charakterystycznym długim płaszczu nazywa się Van Burck, to za Rosjaninem z białą flagą idą Tiesler i Grossmann. Czyli dla jasności sytuacji kolejność Niemców wygląda następująco. Pułkownik, obok porucznik, a gdzieś tam z tyłu kapitan.

Co najmniej zastanawiające...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niemcy doganiają Rosjanina z flagą, zaraz go wyprzedzą. Powód jest czysto prozaiczny. Czerwonoarmista pozuje do zdjęcia:) Na wycelowany w idących obiektyw zwraca też uwagę Grossmann, który odwraca się w jego stronę.

Skąd wiem, że to właśnie Grossmann? Pokażę na kolejnych zdjęciach...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat został przeniesiony do archiwum

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.


×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie